Loading

Pisał dziennik poranny,

że narodził się z panny…

… że jest taka tradycja odwieczna

stawiać szopki w kościele,

pod obrusem kłaść ziele,

ma być strojna choinka świąteczna.

Przoduje telewizja;

roztacza się świąt wizja,

choć z ekranu wzburzony głos woła:

Dziecię – postać medialna,

a tu matką jest panna!

Za ten stan trudno winić anioła!

Słyszymy – blisko święta!

Czas myśleć o prezentach!

Bank naówczas szczególniej nas kocha.

Sprzedawcy – niby pszczółki

dbają o pełne półki.

Santa Claus pokrzykuje: ho! ho! ha!

Zakupy i sprzątanie,

pieczenie, gotowanie;

biedny karp już pożegnał się z życiem.

Wigilijne przysmaki

po nich szynki i maki

i alkohol się polał obficie.

Nie każdy dziś pamięta

ten czas, gdy po prezentach…

… ponoć wówczas wyszli z nas junacy.

Święta udane były?

Dobrze, że się skończyły!

Może uda się odpocząć w pracy!

                 * * *

 

Powiedz mi mały Panie;

wokół Świąt zamieszanie

ma przydanie Ci chwały na względzie,

czy też na Wielkim Cudzie

zarobić pragną ludzie,

którzy wolą byś mieszkał w legendzie.

Zszedłeś dla nas na ziemię,

by adamowe plemię

Twa ofiara na nowo złączyła.

Przybyłeś tu z miłości,

aby było w jedności

to, co Wieża Babel podzieliła.

Tylko raz gniewem wrzałeś;

kiedy kupców ujrzałeś,

co Dom Ojca w bazar zamienili.

Przykazałeś pamiętać

nam, że święte są Święta.

Tego kiedyś rodzice uczyli…

19.01.2007